31.03.2013

Prezent.

Witajcie kochani. Taki mały prezent na Wielkanoc - Rozdział I, na nowo. Nie zmieniłam wiele, raczej...pododawałam. Proszę o komentarze! Z dedykacją dla...Wszystkich.


Większość ludzi myśli, że czas jest jak rzeka, która płynie szybko i w jednym kierunku. Ale ja widziałem twarz czasu. Twarz, której nigdy nie zapomnę. Tak, jak nie zapomniałem o moich bliskich. Wielu z Was zna już moją historię, moje czyny. Niektórzy mówią, że powinienem żałować moich decyzji, mogłem postąpić mądrzej. Jednak, ja ich nie żałuję. Nie żałuję niczego. Fakt, popełniałem wiele błędów, wiele wycierpiałem, zanim mogłem żyć spokojnie z moją żoną i dziećmi, matką, ojczymem... całą zwariowaną rodziną. Ale kto nie popełnił ani jednego błędu? Nawet bogowi się mylą, więc dlaczego zwykły heros miałby być lepszy od Rady Olimpijskiej? No dobrze, uważam, że byłem troszkę lepszy. Dlaczego? Prawie zawsze obok mnie była Annabeth. Kobieta, którą kochałem, kocham i będę kochać. Kobieta, która pomogła mi wiele znieść. Jako nieliczni dożyliśmy dorosłości. Jako nieliczni mogliśmy założyć rodzinę. Wiele się wydarzyło, przez całe moje długie (jak na herosa) życie. Jeśli masz czas i chęci to usiądź, drogi czytelniku, i przeczytaj moją historię. Poznaj moje życie. Powspominaj razem ze mną. Przede wszystkim wiedz, że jeśli widzisz te słowa, to oznacza jedno - znalazłem już spokój i swoje miejsce. Ale nie powiem, gdzie. Jeśli będziesz miał dużo cierpliwości, to dowiesz się, gdzie znalazłem ciszę, pod koniec mojej historii. Przeżyłem moje  życie najlepiej, jak tylko mogłem. Jak już wiesz, moje życie nie było łatwe. Myślałem, że po wojnie z tytanami będę miał spokój. Nie mogłem się bardziej mylić. Już od września tak naprawdę musiałem walczyć o wszystko. O życie, o Annabeth, nawet o przyjaciół. Dostałem jednak nagrodę, jaką jest... ach, przepraszam. Pomimo mojego któregoś tam wieku dalej jestem glonomóżdżkiem. By przekonać się, czy moje cierpienie zostało odpowiednio wynagrodzone, musisz poznać moje życie. Kiedyś skończyłem moją historię na pokonaniu Kronosa. Teraz nadszedł czas, byś poznał, co był dalej. Jeśli czytasz to dalej, to, razem ze mną, przenieś się w czasie. Wróć razem ze mną do obozu herosów. Do moich znajomych. Do moich przyjaciół. Do dnia, w którym skończyłem 15 lat i, razem z przyjaciółmi, pokonałem tytana...

Nareszcie po wojnie. Siedzę nad jeziorem razem z moją wieloletnią przyjaciółką Annabeth i wspominam moich przyjaciół, którzy zginęli w wojnie. Silena, Charles, Michael.... to tylko niektórzy z poległych. Jakże brakuje mi pierwszej dwójki osób. Nie myślę jednak zbyt długo.
- Myślisz o poległych?
- Tak. Skąd wiedziałaś?
- Percy, znam cię już jakiś czas. Nie możesz tego roztrząsać. Tak im nie pomożesz. Musisz żyć dalej. Założę się, że wszyscy trafili do Elizjum - Annabeth oparła głowę na moim ramieniu.
- Jeśli tak myślisz, to pewnie masz rację.
- Siemacie ludzie. Wszystkiego najlepszego, Percy!
- Dzięki Nico za pamięć.
- Nie ma za co. A teraz chodź ze mną. Ty, Annabeth, też możesz.
- Ale o co chodzi?
- Odrzuciłeś prezent od bogów, czyż nie?
- To tak, ale skąd o tym wiesz?
- Nieważne. Porozmawiałem z ojcem oraz z pozostałymi bogami i... a zresztą sam zobaczysz. Chodźcie.
I poszliśmy. Stanęliśmy dopiero przy Pięści Zeusa.
- A teraz, Percy, czas na prezent urodzinowy od wszystkich bogów. Odwróć się.
Zrobiłem, jak mi kazał. Szeroko otwarłem usta chyba z szoku. Przed nami stali..... Charles Beckendorf i jego dziewczyna Silena Beauregard. Uściskałem ich z taką samą radością, z jaką Pani O'Leary wita się ze mną.
- Dzięki, Nico. Nie wiem, co powiedzieć.
- Może lepiej chodźmy na kolację – zaproponował Beckendorf.
- To ja może zostanę tutaj – ze smutkiem odpowiedziała Silena.
- Sileno, dla nas nie jesteś szpiegiem. Dla wszystkich jesteś bohaterką i przyjaciółką – uśmiechnąłem się.
- I moją dziewczyną, nie zapominaj o tym – przypomniał syn Hefajstosa.
- No dobra, chodźmy. 
I ruszyliśmy. Myślałem, że już wszystko będzie dobrze. Mój spokój trwał z pół godziny. Tyle trwało nam dojście do pawilonu jadalnego. Gdy weszliśmy wszyscy wstali od stołów i gapili się na nowych (albo starych) obozowiczów. Pierwsza otrząsnęła się Clarisse, która.......... przytuliła Silenę. Ok. Co się z nią stało? Po córce Aresa wszyscy rzucili się na dwójkę herosów. Pewnie by ich udusili ze szczęścia, gdyby nie Chejron oznajmiający, że czas na kolację. Wszyscy rozeszli się, ale dalej byli głośno. Uśmiechnąłem się do siebie i usiadłem przy stoliku Posejdona. Zjadłem część swojej porcji a z resztą podszedłem do trójnogu. Właśnie składałem mojemu ojcu ofiarę, gdy poczułem drżenie ziemi. Najpierw delikatne, ale potem tak wielkie, że każdy – nawet Chejron i pan D. - upadł. Nagle w ziemi pojawiła się szczelina, która z każdą chwilą się powiększała. Wyskoczyły z niej dwie empuzy i całe stado ptaków symfalijskich. Od razu zaczęła się walka na całego. Dzieci Apollina wypuszczały strzały jedna za drugą. Empuzy były zajęte obroną przed strzałami Chejrona. Spojrzałem na Annabeth. Kiwnęliśmy do siebie głową. Dziewczyna założyła swoją czapkę i natarła na pierwszą z empuz. Ja zająłem się drugą. Gdy ją pokonałem usłyszałem jeden z najokropniejszych głosów – krzyk Annabeth. Niewiele myśląc ruszyłem na pierwszą empuzę. Po jakichś 2 minutach rozsypała się. Ptaki też już odleciały wgłąb Hadesu. Spojrzałem na ziemię. O bogowie. Przede mną leżała nieprzytomna i ranna dziewczyna. Wziąłem ją na ręce. Chejron też ją zauważył. Wziął nas na swój grzbiet i pogalopowaliśmy do Wielkiego Domu. Położyłem ją w części szpitalnej i dałem ambrozji oraz nektaru. Zacząłem modlić się do bogów – w szczególności do Posejdona, Ateny i Apolla. Nagle poczułem na swoim ramieniu rękę i usłyszałem spokojny głos:
- Nie martw się Percy. Wyjdzie z tego. To dzielna dziewczyna.
- Wiem Chejronie. Czy mogę zostać przy niej na noc?
- Możesz.
- I odszedł. Przez całą noc siedziałem przy Annabeth i trzymałem jej dłoń. Około północy zaczęła mówić przez sen:
- Nie... zostaw go. Co ty robisz. Ja go kocham. Kocham Percy'ego.
Moje serce przyśpieszyło do 300 uderzeń na minutę. Czy ja się nie przesłyszałem? Czy na pewno Annabeth powiedziała, że mnie kocha?


I jak, podoba się zmodyfikowany początek? Co o nim sądzicie?
Jeszcze raz udanych świąt Wielkiej Nocy (a może Bożego Narodzenia?) :D
Wasza Rasmuska.

28.03.2013

Święta.

Witajcie, Kochani. Chciałam życzyć Wam udanych świąt oraz... ciepłych. Żadnego śniegu. Przecież to wiosna, prawda? Obfitego zajączka, smacznych kiełbasek, szyneczek i czego tam dusza pragnie. Chciałam też podziękować Wam, że tu jesteście, że czytacie moje bazgroły. Dajecie mi wenę i siłę na dalsze rozdziały. Szczególnie dziękuję mojej kochanej redaktorce, że ze mną wytrzymuje i potrafi rozszyfrować to, czego ja nie potrafię (mimo, że jest to moje pismo). Postanowiłam, że w kwietniu będzie jedna notka, ale postaram się napisać na min. 5 stron worda xD. Trzymajcie kciuki!
Wasza Rasmusia :D
Ps.: Jestem wściekła na bloggera - zaginął mi 1%! Jeśli ktoś go zauważy, to proszę dać mi znać!
Ps.2: Jeśli macie jakieś pytania odnośnie bloga (jeśli coś wyjaśnić albo coś innego) lub mnie, to zadawajcie je pod tym postem! Z chęcią odpowiem.
Ps.3: Merr, kochana. NAJLEPSZEGO! Spełnienia marzeń, szczęścia itd.
Ps.4: Proszę Was o zostawianie swoich propozycji w dziale - MUZYKA.
Ps.5: Kochana Lakio, Merr, Jerr, Szal&Szur, Dżerr, Diano, Satanie, Smocza Strażniczko, Aryo, przepraszam, że ostatnio zaniedbałam Wasze blogi. Postaram się przeczytać jak najszybciej Wasze notki, ale dajcie mi trochę czasu na to :D

10.03.2013

Informacja.

Kochani, przepraszam, że od miesiąca nie ma notki. Obawiam się, że w tym miesiącu nie będzie. Staram się pisać w każdej wolnej chwili, ale jest jeden problem - jakoś nie ma dużo tych chwil. Nie ukrywam, mam napisanych kilka notek, ale one będą za ileś tam miesięcy. Naprawdę chciałam dzisiaj wstawić Wam notkę, ale raczej nie ucieszycie się z jednej strony zeszytu. Mam nadzieję, że w kwietniu wstawię Wam dwie notki. Chyba, że uda mi się coś nabazgrać w tym miesiącu. Jeszcze raz przepraszam Was z całego mojego czarnego serca, które bije dla Was.
Do zobaczenia wkrótce.
Wasza Rasmuka.