24.12.2012

5. "Bez zastanowienia stanąłem w jej obronie."

 
Ach wiem, że droga z Nowego Jorku do San Francisco trwa (przy dobrych warunkach) niecałe dwie doby, ale troszkę ten czas skrócimy. Pokonanie odległości, która oddziela naszych bohaterów zajmie nie 47 godzin, ale troszkę ponad...godzinkę. To chyba tyle spraw organizacyjnych. Notkę dedykuję...Pollali.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jeszcze tylko 5 minut. Te nieszczęsne pięć minut i weekend. Nareszcie! Teraz zostało tylko wytrzymać te ostatnie chwile przedsiębiorczości i wolność! Z jednej strony cieszę się, że już dziś piątek, ale z drugiej... nie jest mi wcale do śmiechu. Dzisiaj Charles, Silena i Grover jadą do Annabeth na urodziny. A ja? Będę siedział tu – w Nowym Jorku i oglądał Modę Na Sukces. Patrzę się tępo na tablicę i rozmyślam. Nagle rozchodzi się zbawczy dźwięk, który kochają wszyscy uczniowie (a zwłaszcza ci z ADHD) w piątek – dzwonek oznajmiający koniec. Razem z Amelią, Iwoną i Harrym wybiegamy ze szkoły krzycząc: "Chcemy być sobą, chcemy być sobą jeszcze! Chcemy być sobą, chcemy być sobą wreszcie!" (taki nasz okrzyk na koniec tygodnia.)
- Nareszcie! Upragnione wolne! Czujecie to?
- Ja to czuję od... greckiego. Nie musisz mi o tym przypominać, Iwonciu.
- Wybacz, Harry. Musiałam to powiedzieć. Nie wiem dlaczego, ale musiałam.
- Rozumiemy.
Kątem oka zobaczyłem, że Amelia spogląda na zegarek a po chwili... krzyknęła.
- Amelia? Co się stało? - zapytałem.
Spojrzała z przerażeniem na Iwonę. Dobra, zaczynam się bać.
- Iwona! Musisz mi pomóc! - zapiszczała.
- Ale dlaczego?
- Za godzinę mam randkę z Jake'iem
- Ach, no tak. Trzeba Cię wyszykować. Do zobaczenia, chłopaki.
- Narka. Udanej randki.
Dziewczyny poszły w swoją stronę. Zacząłem się śmiać. Harry spojrzał na mnie jak na kosmitę. Uniósł brwi w pytaniu "O co cho?".
- Ach, te dziewczyny i ich panika, że nie zdążą na randkę.
Chwilę postaliśmy i patrzyliśmy w stronę, gdzie odeszły nasze koleżanki, po czym skierowaliśmy się w stronę Manhattanu.
- Co zamierzasz robić przez ten weekend?
- Jadę do rodziny, a ty?
- Zrobię sobie maraton filmowy – odparłem z nie skrywaną złością.
- Oo. Coś chyba nie wypaliło?
Kiwnąłem głową. Rozmawiamy dopiero od... dwóch miesięcy? Coś koło tego. Pomimo tego czujemy, jakbyśmy znali się od lat.
- Moja przyjaciółka ma dzisiaj urodziny, a ja nie mogę do niej jechać – odparłem z żalem.
Uniósł brew.
- Przyjaciółka? A jak ta "przyjaciółka" ma na imię i gdzie mieszka?
Uśmiechnąłem się i cichutko......westchnąłem? O bogowie, co się ze mną dzieje?
- Annabeth Chase. San Francisco – odparłem trochę rozmarzonym głosem?
Stanął przede mną nagle, przez co o mało na niego nie wpadłem.
- Czyżby Perseuszowi ta niewiasta się podobała?
Odwróciłem wzrok.
- Może.
- Zakochałeś się!
- Co?! - Czułem, jak zaczynam się czerwienić.
Zaczął skakać wokół mnie.
- Perseusz się zakochał! Perseusz się zakochał!
- PRZESTAŃ – robiłem się coraz bardziej czerwony.
- Percy kogoś kocha! Percy kogoś kocha!
- SKOŃCZ!
- To powiedz to!
- Co?! Co chcesz usłyszeć? Że kogoś kocham? To proszę bardzo! KOCHAM ANNABETH CHASE! Zadowolony?!
Stanął jak słup soli.
- Czy ty właśnie....
Dopiero po chwili dotarło do mnie, co powiedziałem. Przyznałem się przed samym sobą, że kocham moją przyjaciółkę. Kiwnąłem głową.
- Czy ktoś jeszcze...
- Nie. Jesteś pierwszą osobą.
- A dziewczyny?
- Póki co, nic im nie mówimy, jasne?
- Spoko.
Chciałem, aby obiecał na Styks. W ostatniej chwili wspomniałem sobie, że jest zwykłym śmiertelnikiem.
- Obiecujesz?
- Tak.
I poszliśmy dalej. Oczywiście Harry zaczął mnie wypytywać o Annabeth.
- A jaka ona jest?
- Idealna.
Zaśmiał się.
- Nie to miałem na myśli. Myślałem o charakterze.
- Miła, inteligentna, piękna, przeciwieństwo większości dziewczyn w naszej klasie. Nazywa mnie "Glonomóżdżkiem".
- Aha, doobra. A jak wygląda?
- Jest piękna. Ma długie, blond włosy i szare oczy, które czasem przybierają barwę sztormu. A jej idealna figura...
Tak się rozmarzyłem, że mało brakowało a dobiłbym do słupa.
- Hej, kolego! Wróć na ziemie!
- Wybacz, chyba się rozmarzyłem.
Zaśmiał się.
- I oto niezbity dowód zakochania.
Spojrzałem na niego krzywo i uśmiechnąłem się.
- Oczywiście. Wujek Harry ma zawsze rację.
- No ba! Trzymam kciuki za Twą miłość. Narka.
- Dzięki. Do poniedziałku!
I odszedł w swoim kierunku. Chwilkę postałem, po czym wszedłem do bloku. Ach, ten Harry, jak on mnie zna. No dobra, teraz najważniejsze pytanie – co zrobić? Przebrałem się i zacząłem smażyć sobie obiad. Nagle usłyszałem znajome słowa:
We're heading for Venus
And still we stand tall
Cause maybe they've seen us
And welcome us all yeah
With so many light years to go
And things to be found
I'm sure that we'll all miss her so.
Spojrzałem na wyświetlacz – to Beckendorf wysłał mi wiadomość. Jej treść tak mnie zszokowała, że na ziemię przyprowadził mnie...zapach spalonego mięsa. Szybko pobiegłem do kuchni. Uf. Kuchnia cała, a mięso można jeszcze zjeść. Nałożyłem sobie skutek mojego smażenia na talerz i zjadłem. Później zadzwoniłem do mamy:
- Halo?
- Cześć, mamo. Właśnie dostałem wiadomość od Charlesa. To prawda?
- Tak.
- Mamo, dzięki wielkie. Jesteś kochana.
- Nie ma za co. Uważaj na siebie!
- Oczywiście. Na razie.
Rozłączyłem się. Spojrzałem na zegarek. Ale późno! Mam jeszcze kilka minut, zanim przyjedzie Beckendorf z Groverem i Sileną. TAK! JADĘ DO ANNABETH! Ubrałem jakieś czarne dżinsy i bluzkę z napisem: "My mind is resting in the blue, My mind is resting in the sea " (moje ulubione zdania z piosenki "Blue" TheRasmus). Na nią narzuciłem jakąś kurtkę jesienną. Przejrzałem się w lustrze. No, może być. Sprawdziłem, czy mam Orkana w kieszeni, ubrałem buty i wyszedłem z bloku, wcześniej zamykając mieszkanie. Pod blokiem czekał już na mnie komitet powitalny.
- Widzę, że gotowy.
- Oczywiście. Macie prezent?
- Tak.
Wsiadłem do samochodu.
- To prowadź, Charles.
I ruszył. Zapewne chcecie wiedzieć, co takiego kupiliśmy Annabeth? Otóż książkę o architekturze. Przez całą drogę nikt się nie odezwał. Po godzinie byliśmy w San Francisco.
- Plan jest taki : wy idziecie do drzwi wejściowych, a ja drabinką.
- Dobra.
Rozstaliśmy się. Ok, czas wchodzić. Parter, pierwsze piętro, drugie... O to tutaj. Usłyszałem dzwonek. Na 100% to Silena, Charles i Grover. Po dwóch sekundach zauważyłem moją przyjaciółkę. Wyglądała pięknie. Zauważyłem, że ma kilka kolorów włosów. Oprócz naturalnego koloru miała kilka pasemek brązowych, czerwonych i czarnych (od autorki – wybrałam trzy kolory, które miały najwięcej głosów). Po cichu (co mi o dziwo wyszło) szedłem z nią. Zatrzymałem się, gdy otworzyła drzwi:
- Sto lat, sto lat, niech żyje żyje nam!
- Charles, Silena, Grover, witajcie. Nareszcie jesteście. Szkoda, że nie ma tu Percy'ego.
- Jesteś tego pewna? - odezwałem się.
Odwróciła się i przytuliła mnie.
- Och, glonomóżdżku! Nawet nie wiesz jak jestem szczęśliwa, że jesteś. Ale skąd się tu wziąłeś?
- To moja słodka tajemnica – wyszeptałem.
Zaśmiała się. Kochałem to. Weszliśmy do salonu, gdzie siedziały dwie dziewczyny. Jak się później okazało Kate i Eliza. Fajne dziewczyny.
- To co, gramy?
- Tak – odparliśmy chórem.
Więc zaczęliśmy grać. Annabeth wymyślała różne zabawy, ale najlepszą był Twister. Dlaczego? W jednej rundzie zostałem tylko ja i Annabeth. Na dodatek byliśmy bardzo blisko sieibie. Stykaliśmy się w kilku miejscach. Dużo jedliśmy, rozmawialiśmy i śpiewaliśmy. Było wspaniale. Do czasu. Około 20:00 do salonu wpadł piekielny ogar. Zaraz! Jak, na Posejdona, dostał się tu potwór! I to nie pani O'Leary!. Nie miałem czasu za znalezienie odpowiedzi. Potwór zaczął iść w kierunku Annabeth. Widziałem, że zaraz zaatakuje. Bez zastanowienia stanąłem w jej obronie. Jego pazury rozdarły mi moją kochaną bluzkę i skórę na ramieniu aż do krwi. Wyciągnąłem Orkana i po chwili z ogara nie zostało nic. To już drugi atak potworów z Hadesu. Ale jaki mają cel?
- Percy, chodź ze mną. Jesteś ranny – usłyszałem głos Annabeth.
Spojrzałem na nią. Była cała blada. Powoli wyszła z salonu, zostawiając wszystkich w osłupieniu. Dołączyłem do niej dopiero w łazience.
- Szlak, woda nie leci.
- To nic, poradzimy sobie. W końcu co to dla córki Ateny?
Uśmiechnęła się do mnie. Usiedliśmy na brzegu wanny. Annabeth zaczęła mnie opatrywać.
- Dziękuję.
- Za co?
- Za to, że przyjąłeś na siebie atak przeznaczony na mnie.
- Ty zrobiłaś dla mnie to samo podczas bitwy o Olimp. Pamiętasz? Po za tym nie ma za... Ał.
- Boli?
- Trochę zapiekło.
Oczyściła i opatrzyła moją ranę. Gdy skończyła, jej twarz była bardzo blisko mojej. Patrzyliśmy sobie w oczy.
- Annabeth...
Położyła palec na moich ustach.
- Ci... nic nie mów.
Zaczęliśmy powoli zbliżać nasze twarze. Wreszcie nasze usta się spotkały. Najpierw pocałowaliśmy się delikatnie. Potem Annabeth rozchyliła delikatnie językiem moje usta i zaczęliśmy pogłębiać nasz pocałunek. Jednak nic nie może przecież wiecznie trwać. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Odsunęliśmy się od siebie jak oparzeni. Uśmiechnąłem się do niej.
- Tak?
Osoba po drugiej stronie otworzyła drzwi. Była to Kate.
- Idziecie do nas?
- Już – odpowiedziała troszeczkę zła Annabeth.
Wyszliśmy z łazienki. Spojrzałem na przyjaciół. Właśnie się ubierali.
- To do zobaczenia.
Pocałowała mnie w policzek. Zarumieniłem się.
- Do lata.
Pomachałem jej i wyszliśmy. Tym razem przez całą godzinę rozmawialiśmy. A właściwie to rozmawiali. Ja myślami zostałem przy Annabeth.
- Ej Percy. Coś taki zamyślony?
- A co, nie można?
- Można. Powiedz nam, co się wydarzyło w łazience.
- A po co ci to wiedzieć, Sileno?
- Strasznie długo Was nie było.
Zaśmiałem się.
- Opatrywała mnie. Ale muszę powiedzieć jedno – to były najlepsze urodziny. A Annabeth świetnie całuje – dodałem w myślach.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Teraz przepraszam Was z całego serca, że notka tak późno. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to – miałam ciężki tydzień w szkole. W domu też. W końcu już mamy święta. Notki mogłam pisać tylko na kilku lekcjach. Dzięki nim nie zasnęłam w szkole. Właściwie, to mogłam umieścić ją w sobotę, ale to są moje pierwsze święta z Wami, więc chciałabym, aby były wyjątkowe. Mam dla Was taki...hmm... prezent, który będzie poniżej. Ale najpierw, życzenia.

Życzę Wam
Aby te święta były radosne, herosowe,
By żaden potwór nie zakłócił Waszego spokoju.
By przyjaźń z innymi nigdy nie zginęła.
Życzę również:
Szczęścia, spełnienia marzeń, miłości, zdrowia.
Nieśmiałym:
Odwagi i wiary w swoje umiejętności.
Zakochanym:
By Wasz obiekt westchnień odwzajemniał uczucie,
Singlom:
Byście znaleźli swoje drugie 36,6 stopni C
A jeśli już je macie
To by układało się Wam w związku.
Piszącym
By wena ich nigdy nie opuściła,
Tym, co chcą pisać, ale się boją,
By się nie bali i pokonali strach.
Fanom różnych gatunków seriali:
By było więcej seriali tego gatunku.
Fanom zespołów:
Byście spotkali swój zespół na koncercie w swoim kraju.
Fanom jakiegoś bohatera
By powstało więcej filmów/książek o nim.
Fanom aktorów
By powstały filmy, w której będzie grał/-a główną rolę.
Wszystkim życzę
Udanego Sylwestra i herosowego roku 2013.

A teraz prezent. Dedykuję go: Merr, Oli Hernik,  Pollali, Laki,  вєzιмιєииrj♥, Jerr, Szalonej, Szurniętej, LunieRain, Nieznajomej, paulincepralince (Czeko Ladzie), Smoczej_Strażniczce, Uciekinierce. Wszystkim, którzy czytają mojego bloga. Również Wam, czytającym a nie komentującym. Dziękuję Wam za tyle wejść. Jesteście (jakby to powiedzieć)...świetni, choć to słowo nie oddaje do końca mojego szczęścia.


Czas: nieokreślony,
UWAGA! Mogą znajdować się spojlery.

Siedzę na parapecie i obserwuję spadające płatki śniegu. Za chwilę ma przyjść moja dziewczyna - Annabeth, przyjaciele oraz Posejdon z Ateną. Mam taką cichą nadzieję, że mój ojciec nie pozabija się z boginią mądrości. Uśmiecham się do siebie. Tylko kilka minut dzieli mnie od spotkania z wszystkimi. Zeskoczyłem z parapetu i udałem się do kuchni.
- Mamo, pomóc ci?
- Dzięki Percy, ale już dość pomogłeś. Poza tym już wszystko gotowe. Lepiej idź przygotować się na kolację.
- Na pewno?
- Tak. Jakby co, to Paul mi pomoże.
Otworzyłem drzwi do swojego pokoju. Puściłem "Last Christmas" Whama i... wyciągnąłem z szafy garnitur. Pierwszy raz założę go dobrowolnie. Przeglądam się w lustrze. Leży idealnie. Idę do salonu. Zostało mi jeszcze kilka minut, więc przygotowałem stół. Krzesła – są, obrus – jest, talerze – są, sztućce – są, lampki – są. No to tyle. Ledwo to pomyślałem, a już usłyszałem dzwonek do drzwi. Ostatnie zerknięcie w lustro. Poprawiam marynarkę, włosy i idę otworzyć.
- Przybieżeli do Betlejem pasterze, Grając skocznie Dzieciąteczku na lirze. Chwała na wysokości, chwała na wysokości, A pokój na ziemi. - usłyszałem chórek.
- Witajcie! Wchodźcie i rozgośćcie się.
Pierwszy szedł Nico z Thalią. Po nich Silena z Charlesem i...
- Wujek Pelsi
- Witaj, Allie. Jak dobrze, że przyszłaś.
- Dla wujka ziawsie.
Dla niewtajemniczonych – Allie to dwuletnia córka Sileny i Charlesa. Często u nich bywam, więc dziewczyna nazywa mnie wujkiem.
- Dobrze Cię widzieć, Percy.
- Was również. Jak się czujesz, Sileno?
- Raz lepiej, raz gorzej.
Po nich ramię w ramię weszli... Atena z Posejdonem? Cóż, jak widać, święta zmieniają wszystkich. Ostatnia była moja kochana Annabeth. Serce zabiło mi szybciej na jej widok. Przepuściłem ja w drzwiach, po czym je zamknąłem. Odwróciłem się. Stała bokiem do mnie, ale po chwili się odwróciła. Szczęka mi opadła, gdy ściągnęła płaszcz. Miała na sobie piękną, czerwoną sukienkę do kolan z krótkim rękawem i delikatnym dekoltem. Jej idealną figurę podkreślał zapięty w tali czarny pasek. Całości dopełniał delikatny makijaż, rozpuszczone blond włosy, czarne kozaki na koturnie i czerwona torebka. Podszedłem do niej, objąłem w tali i pocałowałem. Ann zarzuciła mi ręce na szyję.
- Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję. - zarumieniła się.
- Co ja wygaduję! Ty zawsze pięknie wyglądasz.
Uśmiechnęła się i pocałowała mnie. Stalibyśmy tak do Nowego Roku, gdyby nie zawołała nas Thalia:
- Ej, truskaweczki! Może dołączycie do nas?
- Idziemy? - spytałem się mojej dziewczyny.
- Jeśli musimy.
Zaśmiałem się. Pocałowałem ją w czoło i poprowadziłem do salonu, gdzie już wszyscy siedzieli. Dopiero teraz zauważyłem, że wszystkie dziewczyny, a właściwie kobiety miały sukienki, a płeć przeciwna garnitury. Podszedłem do wieży i włączyłem kolędy. Zanim usiadłem wziąłem z lodówki białe, półsłodkie wino i nalałem prawie każdemu po lampce. Zatrzymałem się przy Silenie.
- Mogę nalać, czy w Twoim stanie lepiej nie?
- Dzięki Percy za troskę, ale nic mi nie będzie.
Uśmiechnąłem się i nalałem do pełna.
- Zaraz, o czym ty mówisz Percy?
- Nie powiedzieliście Annabeth? - zapytałem Charlesa.
- Nie było okazji. A odpowiadając na Twoje pytanie, Ann. Silena jest w ciąży.
Moja dziewczyna zaniemówiła. Podobnie jak reszta.
- Czy tylko ja o tym wiedziałem?
Nie zdążyli odpowiedzieć, bo każdy wstał i pogratulował przyszłym rodzicom. Zaśmiałem się cicho. Po jakichś 5 minutach ponownie zasiedliśmy do stołu. Siedziałem między (jeszcze) moją dziewczyną i małą Allie. Na stole było wiele różnorodnych potraw. Mama się postarała. Podczas, gdy inni jedli rybę, ja z ojcem zajadaliśmy makówki. Choćby mieli mnie torturować, to ryby nie dotknę. Po skończonej kolacji zaczęliśmy składać sobie życzenia. Najpierw wymieniłem je z Allie, później z Charlesem, Sileną, mamą, Posejdonem, Thalią, Nico, Paulem, Ateną i moją Annabeth. Oczywiście mojej dziewczynie życzyłem, aby dążyła do celu. Kilka minut później było już po wszystkim.
- No, to czas posprzątać.
- Pomogę pani.
- Tylko nie pani. Mów mi Sally, Annabeth.
Również chciałem się zaoferować, ale przeszkodził mi w tym głos Posejdona:
- Percy, możesz na chwilę przyjść?
- Jasne.
Poszedłem do sypialni moich rodziców. Tak siedzieli już Posejdon i Atena.
- Synu, usiądź. Chcemy porozmawiać.


To narazie tyle. O czym Percy będzie rozmawiać z bogami? Dowiecie się  jutro lub w środę. I jak, podobało się?
Pozdrawiam i jeszcze raz życzę Wesołych Świąt :)

12 komentarzy:

  1. Oooo jejku ;) sie porobilo:p dziekuje za dedykacje :-) czekam na rodzial :-)
    Jerr.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję bardzo za dedykację. A co do rozdziału, czy ta druga część to jest po latach, bo nie jestem pewna? Poza tym, ciekawe, czego Posejdon i Atena mogą chcieć...

    Tobie również wspaniałych świąt, niestety, nie umiem składać takich pięknych życzeń, jak ty :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ahh niestety nie pierwsza;(
    Ale ale notka cud, miód;)
    Powiem Ci, iż nawet mnie zaskoczyłaś;P
    Rozumiem, że kolejna notka bedzie hmm kontynuacją tej po latach czy coś tam??;>

    Poczekam zobacze:)
    A życzenia piekne -czyżby niektóre bylo nawet do mnie??;PP

    W każdym razie również życzę Ci:
    Wesołych i spokojnych oraz rodzinnych Świąt!
    Żebyś zawsze miała wene i zaskakiwała nas z notki na notke;)

    Pozdrawiam
    LunaRain

    OdpowiedzUsuń
  4. No i takie prezenty świąteczne to ja mogę dostawać :) (Właśnie jeden z moich ukochanym seriali zakończył się w koszmarny sposób, więc emocjonalnie jestem wrakiem, a sterta chusteczek obok mojego łóżka z każdą chwilą robi sie coraz większa). Rozdział bardzo mi się spodobał. Wiedziałam, że Percy jednak z nimi pojedzie. Czułam to w moich starych kościach! I proszę, proszę, wychodzi na to, że piekielne ogary jednak czasami mają jakieś dobre strony. W końcu gdyby nie ten potwór to do niczego by nie doszło, nie? A tak Percy i Annabeth w końcu się zeszli (nie oficjalnie, to lepsze niż nic, prawda?). Hurra! I bardzo dziękuję za dedykację, jeżeli chodzi o ten świąteczny prezent :) Był wspaniały! Czego Posejdon i Atena mogą chcieć od Percy'ego? Hm... Myślę i myślę, ale nie mogę wymyśleć nic bardziej orygialnego od tego, że chodzi im o jego związek z Annabeth. Nie mogę sie już doczekać, aż to sie wyjaśni!

    Pozdrawiam,

    Lakia

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurde,dzisiaj mialam najlepsze swieta w moim zyciu i jeszcze to!Boje sie czego moze chciec Posejdon i Atena...Czekam na kolejna czesc/rozdzial ♥
    P.S.Dostalam dzis laptopa i nie wiem dlaczego nie ma na nim polskich znakow,wiec wybacz :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jedny słowem : Epic...

    pozdrawiam

    Smocza Strażniczka.

    OdpowiedzUsuń
  7. No a jednak pojechał na urodziny Ann.:)
    Jeszcze ten pocałunek...owwwwww.Tak,co do tej notki poświęconej Świętom to naprawde postarałaś sie,napewno poszło ci lepiej niżeli mnie xd;)
    Ah ciekawe co Percy'emu powiedzą Atena i Posejdon.;P
    Teraz tylko czekać,aby poznać odpowiedź.;D
    Pozdrawiam Czekoladkaaa;P ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszm do siebie na rocznicę :) Wszystko znajduje się w zakładce "Rocznica założenia bloga".

    Pozdrawiam serdecznie,

    Lakia

    OdpowiedzUsuń
  9. No, ten "spoiler" jest super... Umieram z niecierpliwości o co chodzi i co dalej ;)
    Razem z Szur dziękujemy za dedykację (wszyscy nas ostatnio dopieszczają, a my co? Szur, napiszmy chociaż coś na AWĘ, prooooszę...!).
    Czekamy na NN,
    Szalona
    SS&S

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialne jak zwykle <3 Hmm... jeżeli tak mają wyglądać spojlery, to poproszę więcej!
    Jeśli nie zobaczę jutro notki, to przywieź do mnie ten laptop, sama go naprawię XD.
    Dziękuję bardzo za dedykację <33333
    Merr

    OdpowiedzUsuń